Wzbierająca fala wyborczych obietnic porywa nas (albo osoby je składające) wprost na ostre skały. Po rozbiciu ich skorup wyłazi z nich cynizm, głupota, nieznajomość realiów. Nikt nie mówi, skąd wziąć na to pieniądze. A pomysły są naprawdę oryginalne. Najnowszym jest darmowy prąd, który obiecuje Lewica. To dopiero początek kampanii, więc czekam na dalej idące propozycje.
Każda partia obiecuje cuda kosztem budżetu. Przecież przeróżne ulgi i niższe podatki też obciążają budżet.
Żadna partia nowa ma sensownych rozwiązań, do tego potrzeba specjalistów i konkretnej skomplikowanej wizji której wyborca nie zrozumie, a nie parówkowej ekonomii czy obiecywania tym i tamtych bogactw.